Witajcie!
Tutaj Marta! Od mojego ostatniego wpisu o BŚP minęło
całkiem sporo czasu... Więc postanowiłam podzielić się z Wami refleksją słowną
oraz fotograficzną o wycieczce klasowej do Zakopanego! :)
Na początku roku szkolnego moja klasa I a przystąpiła
do ogólnopolskiego konkursu „Niebieska Okolica”. Dowiedzieliśmy się o nim od p.
Alicji Pomaniec, naszej nauczycielki matematyki. Bardzo nas „nakręciła” na
udział w tym konkursie, więc pomyśleliśmy, że to będzie fajna zabawa, która
jeszcze bardziej nas zintegruje. Otóż konkurs ten polegał na grze miejskiej,
która miałaby zaprezentować naszą miejscowość z jak najlepszej strony. Więc
zabraliśmy się do roboty i z pomocą p. Alicji oraz naszej wychowawczyni p.
Marzeny Teterycz jak i z dawnym uczniem naszej szkoły Marcinem Konopką,
podzieliliśmy klasę na 2 drużyny i oddzielnie ruszyliśmy w głąb Krasnobrodu.
Dzięki kamerom w obu drużynach, nasz kolega Maks Szeliga, zmontował naprawdę
dobry i zabawny film, który wysłaliśmy zaraz po kilku dniach.
Od wysłania filmu minęło parę tygodni. Pewnego
pięknego dnia otrzymaliśmy wyniki. Na 302 szkoły zajęliśmy I miejsce. Naszą
nagrodą był oczywiście sześciodniowy wyjazd do Zakopanego!
Po „krótkim” wstępie wreszcie mogę z czystym sumieniem
przejść do samego wyjazdu ;)
A więc:
W niedzielę, 26.02 o godzinie 7:00 wyjechaliśmy z zatoczki sprzed naszej szkoły.
(oczywiście ja prawię się spóźniłam, już wszyscy gotowi siedzieli w busie a ja
ledwo zdążyłam dojechać na 6:58)
Oczywiście po drodze mieliśmy kilka postojów (m.in. do
McDonald's :D)
Do naszego hotelu w Zakopanem dojechaliśmy ok. 15.00.
Zakwaterowaliśmy się, odpoczęliśmy i o 17:00 zeszliśmy na obiadokolację. Z
racji niedzieli, o 19:00 było przewidziane wyjście na Mszę Świętą do kościoła
Świętego Krzyża. Po mszy wróciliśmy do hotelu i padnięci poszliśmy spać. Cisza
nocna obowiązywała od godziny 22:00.
W poniedziałek, 27.02 o godzinie 8:00 czekała na nas lekcja matematyki! Po
niej obfite śniadanie. Zwarci i gotowi wyruszyliśmy na zwiedzanie Muzeum
Tatrzańskiego-budynek przy Krupówkach. Następnie Stary Cmentarz, Stary
Kościółek. Później spacer najstarszą ul. Zakopanego (Kościeliską) do
Sanktuarium Fatimskiego na Krzeptówkach, a na koniec udaliśmy się do Doliny
Strążyskiej. Dzień był pełen wrażeń, ale i niezapomnianych widoków. Pomimo
pięknego słońca, wiał wiatr, a w nocy wiał silny wiatr halny. Po powrocie do
hotelu chwilę odpoczęliśmy. Później czekała na nas obiadokolacja a po niej
lekcja angielskiego! (ponieważ, nasza wychowawczyni uczy j. Angielskiego a p. Alicja
matematyki). O 19:00 zorganizowano dla nas dyskotekę! Taka ostatnia zabawa
przed Wielkim Postem. Następnego dnia bardzo źle się czułam... Okazało się, że
mój lekki ból gardła przerodził się w zwykłe przeziębienie... Dwa dni leżałam w
hotelu i się wygrzewałam. Panie bardzo się o mnie troszczyły, za co jestem im
bardzo serdecznie wdzięczna. Niestety, ominęła mnie wtorkowa wyprawa do Doliny
Kościelskiej, wieczorna gra terenowa po Zakopanem a także, już środowa, wyprawa
na Gubałówkę i wieczorna Msza Święta Popielcowa. Byłam zła na siebie, że
omijają mnie chyba najpiękniejsze widoki, ale moi klasowi przyjaciele nie
zapomnieli o mnie i wysyłali mi wiele zdjęć, więc chociaż byłam na bieżąco.
Niestety nie opiszę Wam wrażeń z wtorku i środy, ale dorzucę zdjęcia i
zapewnienia przyjaciół, że było „bosko” :)
W czwartek
czułam się już na tyle dobrze, że nie mogłam sobie odmówić zostania w hotelu
tego już w sumie ostatniego dnia. Oczywiście o 8:00, lekcja matematyki :) 9:00,
śniadanie. Po posiłku ciepło się ubraliśmy i sprawdziliśmy czy sobie
spakowaliśmy np. pieniądze, jedzenie i dobry nastrój. Gotowi i ja szczęśliwa,
że wreszcie mogę spędzić czas ze swoją klasą, udaliśmy się pieszo na skocznię,
czyli Wielką Krokiew. Widoki były obłędne. Cała panorama Zakopanego i to z
miejsca, gdzie wręcz obok, skaczą wielcy skoczkowie jak Kamil Stoch czy Piotr
Żyła no i oczywiście za swojej kariery Adam Małysz! Następnie zawitaliśmy do
Pustelni Świętego Brata Alberta, to miejsce jest cudowne i pełne Bożej
obecności! W drodze powrotnej wstąpiliśmy na Krupówki i ja nie mogłam sobie
odmówić serka z grilla z dodatkiem żurawiny. Niebo w gębie! Po powrocie do
hotelu czekała na nas obiadokolacja, a po niej spotkanie z Toprowcem
gawędziarzem. Bardzo miły pan góral, który w swoich czasach młodości był
ratownikiem w TOPR. Opowiadał o różnych przykrych wypadkach w górach i o
sposobach ich zapobiegania oraz o samym ratownictwie. Dowiedzieliśmy się
również wielu fascynujących rzeczy o tradycyjnym tańcu góralskim, o ubiorze
góralskim i o tamtejszych przysmakach.
W piątek lekcja matematyki już się nie odbyła :D. Po
przebudzeniu się i przebraniu zeszliśmy na śniadanie. Po posiłku rozdano nam
dyplomy i szybko posprzątaliśmy nasze pokoje, zabraliśmy nasze torby, walizki
itp. i wszystko spakowaliśmy do naszego busa. Ostatnie spojrzenia na hotel i
widoki. Pożegnaliśmy się z górami z nadzieją, że jeszcze tu wrócimy, może nawet
z naszymi rodzinami za te kilkanaście lat ;)
W drodze powrotnej wstąpiliśmy do Krakowa. Chcieliśmy
pospacerować po rynku głównym, ale zanim do niego doszliśmy, przeszliśmy obok
Wawelu i dalej parkiem, obok okna papieskiego i do punktu docelowego.
Do Krasnobrodu dotarliśmy ok. godziny 17:30.
Cała ta wycieczka, pomimo mojego przeziębienia i kilku
rozczarowań z nim związanych, była udana i pełna wrażeń, zapierających dech w
piersiach widokach, wielu fotografii widoków jak i naszej klasy i słynnych
„selfiaków”. Z wielką chęcią powróciłabym tam jeszcze, a dzięki zdjęciom mogę
odświeżać wspomnienia:) Zakopane, góry, tamtejsze jedzenie i różne tradycje, a
i jeszcze gwara góralska! To wszystko jest po prostu piękne i zachwycające. My
Polacy możemy być dumni, że w naszym kraju jest takie miejsce, w którym
człowiek zapomina o wszystkich swoich problemach i oddaje się w ręce matki
natury, która odkrywa przed nim swoje liczne i zaskakujące sekrety. Taki wyjazd
zmienia dużo rzeczy. Poprawia nastrój i nastawia optymistycznie oraz zmusza do
wielu refleksji. W końcu Jan Paweł II (patron naszej szkoły) kochał właśnie
góry!
Autor: Marta I a
Zdjęcia autorskie oraz od: Pauliny i Karola.